Reklama

Zwycięstwo pokonanych

Powstańcy walczyli o niepodległą Polskę. Doskonale rozumiały to osoby, które przez dziesięciolecia pielęgnowały pamięć o Powstaniu Warszawskim, mimo że jego znaczenie i sens podważała komunistyczna propaganda. Teraz sytuacja kraju jest inna. Niemniej doświadczenie zrywu sprzed 65 lat powinny przemyśleć także pokolenia urodzone w niepodległej Polsce - bo pytanie o wolność Ojczyzny jest nieprzemijające

Niedziela Ogólnopolska 31/2009, str. 10-11

Dominik Różański

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Juliusz Kulesza przyjechał na Cmentarz Powązkowski 1 sierpnia na kilka godzin przed głównymi uroczystościami. Cel jego wizyty był ten sam co rok temu, dwa lata temu, i ten sam co kilkadziesiąt lat temu: zapalić znicze na grobach kolegów. - Z biegiem lat zwiększa się liczba mogił, jakie odwiedzam. Dzisiaj z drużyny, która broniła Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych (PWPW) w Warszawie, żyje nas tylko dwóch - opowiada „Niedzieli” autor książek o Powstaniu Warszawskim i podkreśla: - Dla nas to było zawsze bardzo ważne, aby w rocznicę wybuchu Powstania zapalić świeczki na mogiłach kolegów.
W tym roku Juliusz Kulesza odwiedził 17 powstańczych kwater. Dla 82-letniego człowieka to duży wysiłek. Tym większy, że groby drużyny „Roma” są rozrzucone po całych Wojskowych Powązkach. Podobne trudności mają też inni żyjący Powstańcy. Ale - jak mówią - to nic w porównaniu z kłopotami, z jakimi musieli się zmagać głównie w pierwszych latach PRL-u. - Teraz nasze problemy wynikają z wieku, są więc naturalne. Za poprzedniego systemu część z nas była więziona. A w mediach oskarżano nas o awanturnictwo i nazywano podpalaczami Warszawy - przypominają.

Prawda wymazywana z pamięci

Reklama

Narzucona z Moskwy władza od samego początku starała się zakłamać pamięć o Powstaniu. Robiono to na różne sposoby, nie szczędząc sił ani środków.
Już w 1945 r., żeby spotęgować traumę w społeczeństwie, podawano znacznie zawyżoną liczbę zabitych (250-270 tys.). Stałym refrenem oficjalnej prasy było także podkreślanie nieodpowiedzialności dowódców, którzy podjęli decyzję o rozpoczęciu walki zbrojnej w stolicy. Jednocześnie przemilczano fakt, że latem 1944 r. sowieckie radio kilkakrotnie wzywało warszawiaków do podjęcia walki z Niemcami. W mediach trudno też było szukać artykułów na temat tego, kto wydał rozkaz o zatrzymaniu Armii Czerwonej na prawym brzegu Wisły. Albo o tym, dlaczego Stalin nie chciał się zgodzić, żeby alianckie samoloty lądowały na sowieckich lotniskach po dokonaniu zrzutów z pomocą dla walczących w stolicy. A przecież obie te decyzje miały niebagatelne konsekwencje dla walczących i ludności cywilnej miasta.
- Władza robiła wiele, aby ograniczyć rocznicowe obchody do spotkań na cmentarzach - mówi dr Jacek Sawicki, autor książki „Bitwa o prawdę. Historia zmagań o pamięć Powstania Warszawskiego 1944-1989”. - Kiedy natomiast hołd poległym oddawano w innych miastach kraju, to lokalna prasa nie odnotowywała tych uroczystości.
Jakby tego było mało, w latach 60. środowiska powstańcze były silnie inwigilowane. W mieszkaniach byłych żołnierzy Armii Krajowej zakładano podsłuchy, kontrolowano przychodzącą do nich korespondencję. Ważnym zadaniem działających w różnych środowiskach agentów było skłócanie ze sobą Powstańców.
Po wojnie nie było też mowy, aby Powstańcy mogli wydawać swoje wspomnienia, relacjonujące przebieg walk w mieście. Roman Marchel, dowódca Juliusza Kuleszy, wiedząc, że nie ma szans na publikację książki o obronie PWPW, kazał swojemu podwładnemu opisać wszystko w kilkudziesięciostronicowym zeszycie. Dopiero pod koniec lat 50. wspomnienia pt. „Drużyna «Roma»” zaczęły ukazywać się drukiem we „Wrocławskim Tygodniku Katolickim”. Pierwszą książkę Kuleszy - „Z «Tasiemką» na czołgi” - wydano dopiero pod koniec lat 70. Choć rozeszła się błyskawicznie - jak to wówczas mówiono: „spod lady” - to na dodruk wydawnictwo nie zdecydowało się przez kolejnych pięć lat.
Problemów z nagłaśnianiem swoich publikacji nie mieli natomiast autorzy dzieł krytycznych, wyłuszczający, że Powstanie to była katastrofa pod każdym względem. A winę za to ponoszą ci, którzy podjęli decyzję o konfrontacji. To przede wszystkim ich sumienia miały obciążać masowe morderstwa, dokonywane przez niemieckich oprawców. Taka logika, ukazująca „bankructwo” Powstania, miała swój cel polityczny. „Komunistom chodziło o to, żeby ukazać Polaków jako ludzi, którymi ktoś powinien się zaopiekować (ktoś powinien założyć im kaftan bezpieczeństwa) …” - napisał Jarosław Marek Rymkiewicz w wydanej w ub.r. książce „Kinderszenen”.
Mimo dorabiania czarnej legendy pamięć o Powstaniu i jego ofiarach zawsze była czczona przez Polaków. A kiedy tylko nadchodziła polityczna odwilż, na Powązkach pojawiały się tłumy. - Tak po raz pierwszy było w 1956 r. A w pierwszym roku po zawieszeniu stanu wojennego (1983 r. - red.) na Powązki przyszło ponad 130 tys. ludzi - mówi dr Sawicki.
Jednak - jak zauważa historyk idei dr Dariusz Gawin - nawet w okresach przesileń władza nie zezwalała na dyskusję o politycznym wymiarze Powstania. Dlaczego? - PRL miała dwa kłamstwa założycielskie. Pierwsze to był Katyń, a drugie - właśnie Powstanie Warszawskie (PW) - mówi. - To po jego wybuchu ujawniło się legalne państwo polskie w Warszawie. To tutaj był Delegat Rządu na Kraj, a mieszkańcy masowo udzielili wsparcia walczącym. A przypomnę, że działo się to kilka dni po tym, gdy w Lublinie powstała ekspozytura obcego mocarstwa - podkreśla Gawin.
Entuzjazm ludzi dobrze pamięta też Kulesza. Jego zachowanie pokazuje zresztą najlepiej, jaki miał stosunek do tego, co się w Warszawie zaczęło. - Nie byłem w podziemiu i wybuch Powstania 1 sierpnia mnie zaskoczył. Ale już 2 sierpnia brałem w nim udział - opowiada.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Lekcja została odrobiona

Pokolenie Kolumbów i ich następcy nie tylko przechowali pamięć o Powstaniu, ale gruntownie przemyśleli lekcję polityczną, jaka z niego płynie.
Dr Gawin: - Od XIX wieku w polskiej tradycji toczył się spór między realistami a romantykami o działania w polityce. PW zmieniło tożsamość Polaków o tyle, że stopiło te dwie postawy. Po raz pierwszy dobrze było to widać w 1956 r. Wówczas, jak zauważył Jan Nowak-Jeziorański, w Polsce była sytuacja insurekcyjna. Ale to nie Polacy zrobili Powstanie, lecz Węgrzy. A Polacy osiągnęli swoje cele polityczne - mówi.
Stop realizmu i romantyzmu ujawnił się również w latach 80. Powstanie „Solidarności”, jej hasła i sposób działania są w historii określane jako bezkrwawa lub samoograniczająca się rewolucja. Co do takiej oceny zgadzają się wszyscy. Tak jak niemal wszyscy zgadzają się, że „Solidarność” nie byłaby możliwa bez Jana Pawła II i bez pielgrzymek papieskich.
Jednak ten, kto zagłębi się w całą treść homilii wygłoszonej w stolicy 30 lat temu, znajdzie także fragment, w którym Ojciec Święty odwołuje się do Powstania Warszawskiego. - W tej wielkiej homilii była mowa o tym, że historia jest wielkim dramatem, w którym ścierają się siły dobra i zła. I że trzeba się opowiedzieć po stronie tych wartości, które są zagrożone. Że trzeba ich uporczywie bronić w każdych warunkach. Ale do tych warunków trzeba dobierać środki. I tak właśnie było z „Solidarnością” - mówi dr Gawin.
Przy okazji kolejnych powstańczych rocznic powtarza się ciągle ten sam zbiór pytań i zazwyczaj padają te same odpowiedzi. Najważniejsze z pytań brzmi: Czy Powstanie Warszawskie było błędem? A najczęściej powtarzane twierdzenie: Powstanie przegrało. Jednak - według przywołanego już wcześniej Rymkiewicza - jest inaczej, Powstanie zwyciężyło.
„Dowód na to, dobrze widoczny, całkowicie wystarczający, jest tuż obok, wokół nas - i my wszyscy, którzy tu żyjemy, też jesteśmy dowodem. Tym dowodem jest niepodległa Polska. Komenda Główna i Delegatura Rządu na Kraj po to właśnie podjęły decyzję o wybuchu Powstania - żeby osiągnąć właśnie taki, a nie inny skutek. Chodziło tylko o to, o nic innego” - pisze poeta i eseista w „Kinderszenen”. I wyjaśnia, że mówiący o klęsce PW patrzą na historię jak na pojedyncze, oderwane od siebie kawałki. Tymczasem one mają swój dalszy ciąg. Czasami bezpośredni, innym razem na ich ujawnienie trzeba czekać latami. W tej perspektywie Powstanie Warszawskie doprowadziło do wolnej Polski, a pokonani ostatecznie zwyciężyli.

Pytanie na dziś

Również zdaniem dr. Gawina, kluczem do Powstania Warszawskiego jako wydarzenia historycznego jest idea wolności. - Przypomnijmy sobie słowa, jakie popłynęły w eter z walczącej Warszawy w 5. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Delegat Rządu na Kraj powiedział: „Chcieliśmy być wolni i wolność sobie zawdzięczać” - mówi historyk idei i podkreśla: - Jest to zdanie, które każde kolejne pokolenie Polaków może sobie powtarzać i przemyśleć.
W książkach Kuleszy nie ma syntez ogólnych dotyczących Powstania. Są za to możliwie precyzyjne opisy poszczególnych miejsc walki. Czy za nimi także kryje się jakaś lekcja na dziś? - Nigdy, spotykając się z młodymi, nie powiedziałem: patrzcie, jakim byliśmy wspaniałym pokoleniem - zastrzega autor dziesięciu książek o Powstaniu Warszawskim. - Myślę jednak, że warto, aby młodzi ludzie, poznając historię Powstania, zwrócili uwagę na przykłady bezinteresowności, niesienia pomocy oraz dzielenia się z drugim człowiekiem - radzi na koniec Kulesza.

…Nie można zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami - jeśli się nie pamięta, że pod tymi gruzami legł również Chrystus Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu
Jan Paweł II
Warszawa 1979, pl. Zwycięstwa

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarła Elżbieta Penderecka

2025-10-31 19:59

[ TEMATY ]

zmarła

Penderecka

Adobe Stock

Zmarła Elżbieta Penderecka, żona sławnego kompozytora, prezeska Stowarzyszenia im. Ludwiga van Beethovena, który zajmuje się organizacją Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena w Warszawie - poinformował PAP w piątek Andrzej Giza ze Stowarzyszenia im. Beethovena.

„W dniu dzisiejszym odeszła nagle Elżbieta Penderecka, mecenas kultury, promująca w Polsce i na całym świecie muzykę oraz wspierająca kariery młodych artystów. Była pomysłodawczynią i organizatorką wielu ważnych wydarzeń artystycznych i festiwali, spośród których najbardziej znanym jest Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena. Jej kulturotwórcza działalność zyskiwała szerokie uznanie w kraju i za granicą, czego dowodem są liczne przyznane jej odznaczenia. Przez ponad 50 lat stała u boku Krzysztofa Pendereckiego, zapewniając kompozytorowi ognisko domowe i warunki do pracy twórczej oraz towarzysząc mu w licznych podróżach, podczas których zawsze angażowała się w rozpowszechnianie kultury polskiej” – napisał Giza w komunikacie przesłanym PAP.
CZYTAJ DALEJ

To ile za te wypominki?

Przez cały listopad w parafiach odprawiamy tzw. wypominki. To nic innego, jak modlitwa polegająca na wyczytywaniu imion i nazwisk naszych bliskich i dalszych zmarłych

Wypominki są jednorazowe, oktawalne, półroczne i roczne. Wypisujemy na kartkach nazwiska zmarłych i przynosimy je do swoich duszpasterzy. Wypominki jednorazowe odczytuje się na cmentarzu, oktawalne przez 8 dni od dnia Wszystkich Świętych (często połączone z nabożeństwem różańcowym), a roczne przez cały rok przed niedzielnymi Mszami. Tradycja ma długą historię. W liturgii eucharystycznej sprawowanej w starożytnym Kościele odczytywano tzw. dyptyki, na których chrześcijanie wypisywali imiona żyjących biskupów, ofiarodawców, dobrodziejów, ale także świętych męczenników i wyznawców, oraz wiernych zmarłych. Imiona odczytywano głośno i trwało to bardzo długo. Drugą listę, listę świętych, odczytywał już sam biskup.
CZYTAJ DALEJ

Świdnica. Wigilia Uroczystości Wszystkich Świętych

2025-10-31 22:33

[ TEMATY ]

Wszystkich Świętych

Świdnica

wigilia

ks. Krzysztof Ora

Świdnica ‑ Katedra

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Liturgia Godzin z Litanią do Wszystkich Świętych pod przewodnictwem ks. kan. Krzysztofa Ory, zorganizowana przez Duszpasterstwo Wiernych Tradycji Łacińskiej Diecezji Świdnickiej.

Liturgia Godzin z Litanią do Wszystkich Świętych pod przewodnictwem ks. kan. Krzysztofa Ory, zorganizowana przez Duszpasterstwo Wiernych Tradycji Łacińskiej Diecezji Świdnickiej.

Duszpasterstwo Wiernych Tradycji Łacińskiej Diecezji Świdnickiej po raz kolejny w katedrze zorganizowało 31 października wieczorną modlitwę w formie Liturgii Godzin, połączoną z Litanią do Wszystkich Świętych. Przy bocznym ołtarzu umieszczono relikwie kilkunastu świętych i błogosławionych. Modlitwie przewodniczył ks. kan. Krzysztof Ora, który wygłosił okolicznościową homilię.

- Dziękujemy Bogu za świętych, tych znanych i tych nieznanych, za tych, których imiona są wpisane w księgę życia - powiedział we wstępie do liturgii ks. Ora, zachęcając do dziękczynienia za dar świętości i do prośby o pokój na świecie. - Dzisiejszy wieczór niech będzie czasem wdzięczności, niech będzie czasem nadziei – podkreślił.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję