Nieobojętni na Boga i siebie nawzajem. Mieszkańcy parafii św. Jana Chrzciciela i św. Wojciecha Biskupa Męczennika w Poświętnem tworzą ciepłą wspólnotę w pełnym tego słowa znaczeniu.
Szczególnie aktywne na wielu płaszczyznach jest męskie Koło Żywego Różańca św. Józefa. Ale nie brak też innych grup. Za 5 lat ta kameralna parafia będzie świętowała swoje 500-lecie. Może to skłania mieszkańców i kapłanów do poszukiwań historycznych?
– W gazetce parafialnej ukazywał się w 2021 r. cykl artykułów, w których wspólnie z ks. Adamem Kiesnerem przybliżaliśmy historię naszej parafii – opowiada Rafał Orych. – Odzew społeczny był pozytywny, co niezwykle cieszy. Motywacji do działania nie brakuje. Parafia Poświętne to nasza mała ojczyzna, którą wspólnie pielęgnujemy.
Jeśli można o cmentarzu powiedzieć, że jest miejscem, które żyje, to takie określenie idealnie pasuje do nekropolii w Poświętnem. Obiekt odwiedzają wycieczki szkolne, mazowieccy historycy, a sami mieszkańcy z szacunkiem pielęgnują groby nie tylko własnych przodków. Cmentarz otacza ponad dwustuletni mur. Swoje zainteresowanie planowanymi pracami naprawczymi wyraził konserwator zabytków ze względu na znajdujące się przy samym ogrodzeniu groby.
Reklama
Najstarsze kwatery pochodzą z XIX w., a sam cmentarz powstał pomiędzy 1795 a 1809 r. Na jego terenie spoczęli proboszczowie posługujący w parafii w latach zaborów, a także osobistości wpisane w dzieje Polski, np.: rodzina Lelewelów – Prot, oficer wojsk Księstwa Warszawskiego, poseł na Sejm Królestwa Polskiego i jego żona Józefa. Doczesny spoczynek znaleźli też m.in. uczestnicy Bitwy Warszawskiej 1920 r. na polach Ossowa: Piotr Perzanowski i Wacław Sałański.
Mieszkańcy od lat organizują uroczystości patriotyczne przy grobach lotników z zestrzelonego 7 września 1939 r. samolotu PZL P-23B „Karaś”. Badania terenowe zakończyły się odnalezieniem fragmentów maszyny i szczątków pilota kpr. Stanisława Zarzeckiego.
Póki żyją świadkowie
Obecny kościół, powstały w latach 1976-79, jest już trzecią świątynią na tych ziemiach. Pierwszy, ufundowany przez rodzinę Ręczajskich, przetrwał ok. 230 lat – do 1755 r., kiedy to zmiotła go wichura. Nową świątynię spotkał jeszcze tragiczniejszy los.
– 10 września 1939 r. kościół został zbombardowany przez Niemców – opowiada ks. proboszcz Robert Kalisiak. – Z płonącej świątyni ks. Kazimierzowi Ignaczukowi udało się wynieść Najświętszy Sakrament i naczynia liturgiczne. Niestety, spłonęły wszystkie księgi parafialne.
Dlatego tak trudno jest odzyskać cokolwiek z utraconej historii. Szansę ocalenia tego, co jeszcze żyje w pamięci, otwiera założenie kroniki zdarzeń.
– Wspólnie z Robertem Perzanowskim jesteśmy obecnie na etapie zbierania zdjęć – również ich skanów – i spisywania historii parafii. Wśród archiwalnych zdjęć mamy perełkę z 1939 r. z uroczystości I Komunii św. – wymienia Rafał Orych. – Chcemy m.in. przybliżyć osoby, które wstąpiły w stan duchowny, takie jak o. Czesław Budek i o. Mieczysław Tlaga. Jesteśmy też otwarci na sugestie parafian.
Bardzo bym sobie życzył, żeby nasza parafia wzrastała jeszcze bardziej w duchu wspólnoty wspólnot – mówi ks. Skibiński
Relikwie – cząstka pobrana z kości św. Marii Magdaleny pokutnicy – zostaną uroczyście wprowadzone 22 lipca do kościoła św. Marii Magdaleny w Działoszynie.
Pomysł sprowadzenia relikwii zrodził się dlatego, że nasza parafia posiada relikwie drzewa Krzyża Świętego, bardzo stare i nawet nie wiadomo, z którego wieku pochodzą, ale relikwiarz świadczy o tym, że te relikwie mogą mieć już kilka wieków – mówi Niedzieli ks. Jan Skibiński, proboszcz parafii.
Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout.
Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout. W czasach napiętych terminarzy czy nadużywania social mediów, które trzymają nas w napięciu, a potem pozostawiają w stanie zbliżonym do stuporu lub depresji, to normalne. Bardzo potrzebujemy „świętego spokoju”. Nie zawsze jednak jest on ideałem ewangelicznym. Jeśli chcę zachować dobrostan, nie mogę odwracać głowy od ludzkiej krzywdy, która dzieje się na moich oczach. Nie wolno mi nie reagować, nawet wzburzeniem, gdy trzeba kogoś ostrzec przed niebezpieczeństwem, obronić przed agresorem czy zaangażować się w schwytanie złoczyńcy. Nie mogę wtedy powiedzieć: „to nie moja sprawa”, „od tego są inni”albo „co mnie to obchodzi”. To tchórzostwo. Tak rozumiany „święty spokój” jest nieprawością albo tolerancją zła. Jak mógłbym przymykać oko, gdyby ktoś popychał bliźniego na drogę upadku. Czy jest godziwe nieodezwanie się przy stole – dla zachowania pozytywnych wibracji – kiedy trzeba bronić ludzkiej i Bożej prawdy? Czy milczenie w sytuacji kpiny z dobra, altruizmu czy świętości jest godne chrześcijanina? Czy kumplowskie poklepywanie po ramieniu w imię „przyjaźni”, kiedy trzeba koledze zwrócić uwagę, upomnieć go lub nawet nim wstrząsnąć, uznamy za cnotę? Nawet kłótnia może być święta! Wszak istnieje święte wzburzenie. Jan Paweł II krzyczał do nas wniebogłosy, upominając się o świętość małżeństwa i rodziny oraz o ewangeliczne wychowanie potomstwa. Współczesna tresura, nakazująca tolerancję wszystkiego, wymaga sprzeciwu, czasem nawet konieczności narażenia się grupom uważającym się za wyrocznię. Jezus powiedział: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię (Łk 12, 49). To też Ewangelia. Myślę, że zdrowej niezgody na niecne postępki, zwłaszcza te wykonywane pod płaszczykiem „zbożnych” czynności czy „szczytnych celów”, uczy nas dzisiaj Mistrz z Nazaretu. Primum: zauważyć ten proces czający się we mnie. Secundum: być krytycznym wobec świata. W dzisiejszej Ewangelii Zbawiciel jest naprawdę zdenerwowany, widząc, co zrobiono z domem Jego Ojca. Nie używa gładkich słów i dyplomatycznych gestów. Zagrożona jest bowiem wielka wartość. Najważniejsza świątynia świata miała za cel ukazanie Oblicza Boga prawdziwego i przygotowanie do objawiania jeszcze wspanialszej świątyni, dosłownej obecności Boga wśród ludzi – Syna Bożego. Na skutek ludzkich kalkulacji stała się ona niemal jaskinią zbójców, po łacinie: spelunca latronum. Dlatego reakcja Syna Bożego musiała być aż tak radykalna. Jezusowy gest mówi: w tym miejscu absolutnie nie o to chodzi! „Świątynia to miejsce składania ofiar miłych Bogu. Pan Jezus złożył swojemu Przedwiecznemu Ojcu ofiarę miłości z samego siebie. Ta Jego miłość, w której wytrwał nawet w godzinie największej udręki, ogarnia nas wszystkich, poprzez kolejne pokolenia i każdego poszczególnie, kto się do Niego przybliża” (o. Jacek Salij). O to chodzi w autentycznym kulcie świątynnym.
„Misją Kościoła w Polsce i Niemczech musi być kształtowanie przyszłości w duchu przeżytego pojednania, w duchu pokoju i solidarności. Pojednanie oparte na wartościach chrześcijańskich jest darem, który należy strzec i przekazywać następnym pokoleniom” - podkreśla abp Józef Kupny. Metropolita wrocławski w rozmowie z KAI z okazji przypadającej 18 września br. 60. rocznicy historycznej wymiany listów między episkopatami Polski i Niemiec mówi m. in. o kwestii reparacji wojennych, znaczeniu pojednania polsko-niemieckiego dla zjednoczonej Europy i wyzwaniach jakie stoją przed Kościołami Polski i Niemiec.
O. Stanisław Tasiemski OP, Krzysztof Tomasik (KAI): Mija 60 lat od wystosowania przez biskupów polskich „listu do niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim”. Dlaczego Kościół przypomina dzisiaj, w bardzo zmienionej sytuacji społecznej i politycznej ten dokument? Czym ten przełomowy krok jest dla nas dziś i w przyszłości?
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.