Reklama

Niedziela Sandomierska

Przy stole ze Świętym

Niedziela sandomierska 23/2014, str. 4-5

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

wspomnienia

Archiwum Kurii

Jan Paweł II w Sandomierzu

Jan Paweł II w Sandomierzu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Co działo się od chwili, gdy Jan Paweł II zakończył odprawianie Mszy św. na sandomierskiej Skarpie. Niewielu wie, co nastapilo potem. A kolejnym punktem programu był, oczywiście, obiad. Wraz z kardynałami i arcybiskupami sprawującymi Eucharystię udał się Ojciec Święty do pałacu biskupiego na krótki wypoczynek oraz wspomniany obiad. Dotarliśmy do osób, które gotowały wówczas dla Papieża.

Powitanie Gościa

Reklama

S. Helena, siostra służka, która pracuje wówczas w Domu Biskupim, wspomina: – Dostojnego Gościa mieliśmy przywitać przed wejściem. Przygotowana była dla Niego specjalna winda, którą miał udać się na piętro. Cały nasz personel kuchenny czekał na podwórku przy tej windzie i był przygotowany, aby machać biało-żółtymi chustkami. Planowaliśmy też coś zaśpiewać. Niestety, upał pokrzyżował nasze plany i nie udało się zaśpiewać. Widzieliśmy Papieża ogromnie zmęczonego. Szybko wsiadł do windy. Na górze wstąpił do kaplicy i dosłownie po chwili zjawił się w pokoju stołowym. – opowiada nam s. Helena: – Przygotowałam się na przywitanie. Z innymi siostrami stanęłyśmy w rzędzie. Nawet ułożyłam sobie krótką mowę: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Jesteśmy siostry służki”, ale nie zdążyłam. Wszystko działo się tak szybko. To Ojciec Święty podszedł do nas pierwszy i powiedział: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Witam Siostry Służki o. Honorata z Mariówki”. To mnie zupełnie zaskoczyło. Gdy podszedł bliżej zobaczyłam „żywego Chrystusa”. Spojrzał na mnie i poczułam, jakby przeniknął tym spojrzeniem do głębi. Pomyślałam sobie: „No słusznie, to co miałam powiedzieć już Ojciec Święty powiedział i już nic nie trzeba dodawać, bo wszystko wie”. Tego dnia spotkała mnie wielka łaska, bo miałam tę możliwość, że jako jedyna kelnerka mogłam osobiście przywitać Papieża.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

I rozpoczął się obiad

Obiad rozpoczął się wspólną modlitwą, po której zaległa cisza. Nikt nie przerywał milczenia. Ojciec Święty przemówił dopiero w czasie deseru. Wtedy wszyscy goście włączyli się do rozmowy. Było bardzo swobodnie. S. Helena wspomina: – Wtedy trochę nieśmiało będąc blisko Papieża powiedziałam: „Ojcze Święty proszę przyjąć pozdrowienia i wielkie pragnienie obecności mojej mamusi, która bardzo chciała być, ale jest chora i nie mogła”. Ojciec Święty spojrzał na mnie i powiedział: „Bóg zapłać mamusi. Błogosławię mamusi” i zrobił znak krzyża. Również przekazałam pozdrowienia od wszystkich kapłanów, którzy mnie o to prosili. Tu też usłyszałam: „Wszystkim kapłanom błogosławię”.

Obiad zakończył się modlitwą prowadzoną przez zacnego Gościa. Porcelana, której używał Papież, została zamknięta w kredensie na klucz. Po obiedzie Jan Paweł II ponownie udał się do kaplicy. Tam chwilę się modlił, a jak wyszedł w salonie była przygotowana księga pamiątkowa, do której się wpisał. Po tym udał się na wypoczynek.

Ale co na stole…

Reklama

Z Janem Pawłem II do stołu zasiadło 120 osób, głównie księża kardynałowie i arcybiskupi. Dla gości stoły rozstawione były w 5 salonach. Ojcu Świętemu przygotowane zostało takie miejsce, aby wszyscy uczestniczący w obiedzie mogli Go widzieć. – Bezpośrednie przygotowanie jadalni – wspomina dalej s. Helena – rozpoczęliśmy już poprzedniego dnia wieczorem od nakrywania do stołu. Wtedy zauważyliśmy, że ze specjalnie wykonanego dla Papieża krzesła będzie Go słabo widać. Szybko poszukaliśmy jakiejś poduszki, na której mógłby zasiąść. I o dziwo taka znalazła się w moim pokoju... Jak dalej wspomina Siostra: – Na stole była piękna zastawa. Wszystko równo poukładane i dopięte na ostatni guzik, nawet serwetki leżały w specjalnych porcelanowych pierścieniach. Ustawiliśmy także bukiety kwiatów.

Jakie było menu? W ramach przystawki na stół podano na półmiskach wędlinę. Natomiast każdy na własnym talerzyku miał przygotowane awokado nadziewane owocami oraz „Macedonię”, czyli sałatkę owocową. Były też inne świeże owoce. Z myślą o włoskich gościach przygotowano pomidory z mozzarellą. Ojciec Święty poprosił o sok grejpfrutowy i herbatę. Sekretarz przygotował herbatę różaną. Potem Jan Paweł II poprosił o rosół i 3 ptysie – wyraźnie podkreślając dokładną ich ilość. Drugie danie to mięso, które było drobno pokrojone. Do tego warzywa duszone i surowe.

S. Helena podkreśla, że tego upalnego dnia wielu znamienitych gości poprosiło o kwaśne mleko z ziemniakami. Na deser Papież zjadł sernik. Podano Mu także pierogi z truskawkami. I tak zakończył obiad. Nie chciał kawy, ani herbaty, pił tylko sok.

S. Helena pamięta też, że na talerzu u Ojca Świętego wszystko było zjedzone. – Nic nie zostawił, aby się nie marnowało. Talerze i sztućce, których używał, a które zabezpieczyłam w kredensie, umyłam dopiero po 3 dniach, by nie pomieszać ich z innymi. Potem trafiły do muzeum, jako pamiątki z wizyty.

Pożegnanie i wspólne zdjęcie

Reklama

Pożegnanie odbyło się na dole przed budynkiem przy windzie. Poprosiliśmy o wspólne zdjęcie. I wtedy Papież zażartował mówiąc: „Chcecie mieć zdjęcie z takim rozbitym Papieżem?”. Chodziło o opatrunek, który miał na czole. Oczywiście, rozległo się huralne „tak”, a fotograf papieski szybko wykonał zdjęcie. Przy pożegnaniu widać było, że Papież odzyskał siły i autentycznie wypoczął, mogliśmy więc pozwolić sobie na nieco więcej spontaniczności. Potem Jan Paweł II wraz z bp. Wacławem pojechał papamobile do katedry. Wszystkie moje współsiostry tam pobiegły. Ja natomiast zostałam na miejscu.

W podziękowaniu od Papieża otrzymałyśmy różańce przekazane przez bp. Wacława Świerzawskiego.

Wielki trud przygotowań

Po wielu latach s. Helena mówi: – Gdy dowiedziałam się o łasce, jaka mnie spotka, bałam się, że nie podołam. Osobiście usługiwać Ojcu Świętemu, to przecież niezwykłe wyróżnienie. Wszyscy zdawaliśmy sobie też sprawę, że taka wizyta to wielkie wyzwanie i będzie nas czekało wiele przygotowań, a nawet i remontów w domu biskupim. Nie było łatwo. Wszystko, poczynając od naczyń, aż po posiłki było starannie dobierane i przygotowywane oraz ściśle kontrolowane przez Sanepid. Dom biskupi wyglądał wtedy jak plac budowy. Ale pamiętam z czasów przygotowań także miłe chwile. Jak chociażby wybieranie jednolitych strojów dla sióstr posługujących jako kelnerki i inny, ale też jednolity dla przygotowujących posiłki. Bluzki były zamówione w sklepie, natomiast suknie uszyła nam jedna z sióstr. Każda z nas nosiła również specjalnie fartuchy. Łącznie przy obiedzie pracowało 7 sióstr jako kelnerki i tyleż samo jako kucharki. Każda kelnerka miała pod opieką jeden stół. Wcześniej poświęciłyśmy trochę czasu, aby poćwiczyć właściwe podawanie posiłków.

2014-06-05 10:32

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Alicja Trefler - wspomnienie

Alicję Trefler (1932-2012) pożegnaliśmy dnia 21 września br., w kościele rektoralnym pw. św. Katarzyny w Zamościu. Znałam ją od wczesnych młodzieńczych lat, a potem nasze drogi krzyżowały się na kilku wyrazistych ścieżkach, dlatego obraz jej życia jest wielokierunkowy. Alicja to przede wszystkim harcerka. Jako uczennicę poznałam ją jeszcze w szkole - Liceum Żeńskim im. Marii Konopnickiej w Zamościu; chodziłyśmy do równoległych, klas. Potem odbywałyśmy razem studia z filologii polskiej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (1951-56). W latach 1947-49 spotykałyśmy się z okazji rozmaitych uroczystości i zadań harcerskich. To ona witała, jako delegatka harcerek, przybyłego w 1947 r. do Zamościa biskupa lubelskiego Stefana Wyszyńskiego. Byłyśmy także wówczas bierzmowane przez Księdza Biskupa jako drużyna zgrupowana wokół kościoła św. Katarzyny. Te przeżycia i wspomnienia zaowocowały po latach w działalności Alicji pomysłem zgrupowań pod nazwą „Spotkania harcerskich pokoleń - od seniorów do zuchów” i utworzenia drużyny Harcerek z Dawnych Lat, obejmującej harcerki z okresu międzywojennego i powojennego, aż do 1949 r., kiedy to harcerstwo, budowane na tradycjach skautowskich, zostało zlikwidowane. Spotykałyśmy się każdej jesieni w klubie „Viking” pod opiekuńczymi skrzydłami naszej komendantki Jadwigi Harczukowej-Muszyńskiej. Wspominam te niepowtarzalne wieczornice, ogniska i gawędy, których prawdziwą „duszą” była druhna Alicja. Ona też była pomysłodawcą tablicy ufundowanej na pamiątkę 50. rocznicy wyżej wspomnianego bierzmowania i zawieszonej w czasie uroczystej Zbiórki Harcerskich Pokoleń w kościele św. Katarzyny. Kolejnym polem działalności Alicji było Warszawskie Koło Zamościan PTTK im. Michała Pieszki, w którym przez wiele lat pełniła z wielkim zaangażowaniem funkcję prezesa. Zamość kochała nade wszystko, a szczególnie młodzież szkół zamojskich i młodzież harcerską. Do niej to kierowała przy różnych uroczystych okazjach słowa Prymasa Tysiąclecia, który widział w młodzieży pokolenie orłów szybujących nad graniami. Ze szczególnego kultu do zmarłego Prymasa zrodziła się myśl ufundowania dla niego w Zamościu domu-pomnika. Autorką nazwy była Alicja, która dosłownie żyła tą ideą. W ten sposób została powołana w 2002 r. Fundacja Dom Trzeciego Tysiąclecia im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Alicja była współautorem statutu i prezesem pierwszej kadencji działalności fundacji. Jan Paweł II poświęcił w czasie pamiętnej pielgrzymki do Zamościa w 1999 r. kamień węgielny pod budowę tego domu, a następnie pobłogosławił dziełu fundacji 11 listopada 2003 r. w Rzymie. Udaliśmy się tam autokarową pielgrzymką pod duszpasterską opieką ks. rektora Zdzisława Ciżmińskiego. Msza św. pogrzebowa, koncelebrowana przez kilku księży pod przewodnictwem ks. kanclerza Adama Firosza, została odprawiona w kościele św. Katarzyny 21 września przy obecności władz miasta Zamościa i Pruszkowa oraz z towarzyszeniem szkolnych i harcerskich pocztów sztandarowych, a także licznie zgromadzonych wiernych. Alicja spoczęła, zgodnie ze swoim życzeniem, w grobie rodzinnym na cmentarzu parafialnym w Zamościu, a na jej trumnie, dzięki staraniu bliskich, został umieszczony krzyż harcerski. Medal „Zasłużony dla Zamościa”, przyznany wcześniej Alicji, został wręczony pośmiertnie na ręce rodziny, w osobie Magdaleny Olszewskiej, podczas uroczystości pogrzebowej na cmentarzu. Druhno Alicjo! Teraz już trzymasz godną wartę harcerską przed Najwyższym Trybunałem Boskim… Żegnaj i czuwaj!
CZYTAJ DALEJ

Czy maszyna naprawdę w końcu zastąpi człowieka? Nowości o sztucznej inteligencji już 18 listopada na UKSW w Warszawie!

2025-11-15 15:36

[ TEMATY ]

felieton

Milena Kindziuk

Red

Już sam program konferencji intryguje. Co więcej, świetnie rezonuje on z niedawnym apelem papieża Leona XIV, by podchodzić do AI opierając się na edukacji, etyce i odpowiedzialności. Tak, by sztuczna inteligencja stała się sprzymierzeńcem, a nie zagrożeniem.

Proszę wyobrazić sobie świat, w którym nastolatek, scrollując nocą przez ekran, pyta chatbota o sens życia. A ten – z błyskiem algorytmu – odpowiada: "Sens? To ty go tworzysz, kolego. Oto przepis: 42% TIK-TOK, 30% memy i reszta na Netflixie". Śmiech? Może. Ale aż strach myśleć, co za tym się kryje – brak etyki i manipulacja emocjami, karmiona danymi z twoich lajków i scrolli. Brzmi jak science-fiction? A jednak to już nasza codzienność. Dlatego głos w sprawie sztucznej inteligencji coraz częściej zabiera także Watykan. Sam papież Leon XIV, na niedawnej audiencji dla uczestników międzynarodowego spotkania poświęconego godności dzieci i młodzieży w epoce AI, mówił o cieniach, jakie rzucają algorytmy na młode umysły: o uzależnieniu od wirtualnych luster, o tożsamości budowanej z pikseli zamiast relacji, o świecie, gdzie empatia staje się luksusem, a dezinformacja – normą. "Potrzebna jest ciągła edukacja i wychowywanie młodych pokoleń…., trzeba edukować i wychowywać do odpowiedzialności” – te słowa papieża brzmią jak dzwon alarmowy w cybernetycznym chaosie. Ostrzegają przed iluzją, gdzie algorytmy stają się substytutem matczynego uścisku czy ojcowskiej rady, a generatywna AI – cichym architektem sumień. Papież nie straszy – wzywa. Rodziców, szkoły, uczelnie: odzyskajmy ster, zanim będzie za późno. W tym apelu, co warto podkreślić, kryje się też nadzieja: AI może być narzędziem, nie zagrożeniem. Narzędziem - bardzo pomocnym.
CZYTAJ DALEJ

„Pieśń słoneczna” św. Franciszka z Asyżu w teologii i sztuce

2025-11-15 22:21

Jms

- Rok jubileuszowy 2025 jest więc dla wszystkich chrześcijan związanych z duchowością franciszkańską okazją do celebracji 800. rocznicy powstania tego pięknego i głębokiego utworu” – uważa o. dr Zbigniew Wójcik OFMConv

W sobotę 15 listopada 2025 r. w Klasztorze św. Franciszka w Krakowie odbyło się sympozjum poświęcone „Pieśni słonecznej” św. Franciszka z Asyżu w teologii i sztuce (ujęcie interdyscyplinarne). Zostało ono zorganizowane przez Franciszkańskie Towarzystwo Naukowe.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję